Placuszki śniadaniowe z mąki konopnej

11:37:00

Czyli... Hurra, wypróbujmy jakiś przepis!

Miałam na pewnym etapie swojego dietetycznego eksperymentowania fazę na paleo. Paleo to dieta polegająca na odżywianiu się produktami, które były dostępne w okresie paleolitu. Ciocia Wikipedia podpowiada, że głównym źródłem pożywienia naszych przodków było wtedy myślistwo i zbieractwo. Czyli nie uprawiano roślin, a je zbierano. Nie hodowano też była. Przeciętny przedstawiciel gatunku Homo miał do dyspozycji mięso i jajka wykradzione z gniazd dzikiego ptactwa. Jedzono warzywa i owoce. Ale też nie wszystkie. Osoby stosujące dietę paleo nie jedzą nabiału, zbóż (pszenica, owies, ryż itd.), roślin strączkowych i wszelkich produktów, które dostarczyły nam czasy Wielkich Odkryć Geograficznych. Tak: ziemniaczki odpadają, kukurydza odpada, fasola odpada, bułeczki odpadają, odpada biały cukier, odpada jogurcik i nawet owsianka czy ryż.
Głównym postulatem diety paleo jest teoria, że nasze organizmy nie wyewoluowały dostatecznie dobrze do obecnych pokarmów, które znamy dopiero od kilku/kilkunastu wieków.

Mnie w tej diecie podobała się niska zawartość węglowodanów i fakt, że mój układ trawienny na tej diecie zaczął wreszcie pracować normalnie. Brzuch nie wyglądał jak balon. W dodatku ładnie chudłam.
Ale... kiedy zaczęłam mierzyć makroskładniki, zauważyłam ogromne dysproporcje w swoim codziennym jadłospisie. Węglowodanów było mało, nawet bardzo. Za to bardzo dużo tłuszczów. Wprawdzie były to tzw. "dobre tłuszcze" pochodzące z orzechów, kokosa czy mięsa. Ale i tak było tego za dużo. Babeczki migdałowe potrafiły się składać głównie z mielonych migdałów. Jedna taka babeczka to było ponad 12 g tłuszczów. A kto poprzestaje na jednej? Opcja dobra na dzień treningowy (przepis na pewno pojawi się na blogu), ale na pewno nie codziennie.

Ostatecznie zmieniłam swoją dietę na mniej restrykcyjną. A po czasach paleo zostało mi dużo dobrych nawyków i dużo fajnych pomysłów na smaczne i zdrowe jedzenie. Natomiast w mojej spiżarni nadal mam kilka ciekawych produktów wykorzystywanych przy diecie paleo.
Jednym z nich jest mąka z konopi. Chyba najdroższy zdrowy produkt, jaki kupiłam! W dodatku pierwszy przepis, jaki z nią wypróbowałam okazał się bublem i chleb, który usiłowałam wtedy upiec, poszedł do kosza. Mąka na jakiś czas poszła w odstawkę.

A co to za mąka? Produkuje się ją z z nasion konopi. Ma kolor zgniłej zieleni i trochę swoją konsystencją przypomina mielony len. W 100 g ma jedynie 3,2 g węglowodanów, a błonnika aż 41 g! I zawiera tylko 8,6 g tłuszczu (dwukrotnie mniej od lnu mielonego). Jest z natury bezglutenowa i zawiera wszystkie znane człowiekowi aminokwasy. Samo zdrowie!

Postanowiłam wypróbować przepis z bloga Nie Umiem Gotować! Okazał się strzałem w dziesiątkę na weekendowe śniadanko. Postepowałam zgodnie ze wskazówkami autorki i placuszki wyszły super. Mąka konopna ma dużo błonnika więc krem owocowy jest konieczny, choć dżem też daje radę.


Placuszki robi się bardzo szybko. Banana wystarczy rozgnieść widelcem. Zrobiłam 4 placuszki, ale najadłam się trzema. Czwartego zjadłam jako przekąskę w pracy razem z porcyjką dżemu, ale myślę, że byłby rewelacyjny jako podkład do masła orzechowego z plasterkami banana.

You Might Also Like

0 komentarze

Popularne wpisy

Moje Endomondo

Instagram