Bidony i cały system Fidlok zainteresowały mnie już jakiś czas temu. Widziałam je na kilku kontach na Instagramie i byłam ciekawa, jak to się sprawuje. Bo opinie słyszałam różne: od zachwytów, po bardzo negatywne głosy, że bidony wyczepiają się na wybojach. Propozycję współpracy przy promowaniu tej marki od Trwsport przyjęłam z radością, ale też pewnym niepokojem. No bo co będzie, jak ten system to faktycznie niewypał?
Czym jest system Fidlock Twist?
Rozwiązanie Fidlock Twist dla bidonów wygląda następująco: potrzebujemy bazy magnetycznej, którą mocujemy do roweru oraz bidonu z dedykowanym do tej bazy łącznikiem. Całość działa na zasadzie przyciągania magnetycznego i mechanicznego zazębiania się elementów bazy i łącznika. Aby wypiąć bidon, musimy przekręcić go w odpowiednim kierunku, inaczej nie "wyszarpniemy" bidonu. Wpinamy go po prostu zbliżając łącznik do bazy, bidon zostanie przyciągnięty i zatrzaśnięty.
Bidony póki co dostępne są w trzech kolorach: czarnym, dymnoszarym i białym (które są lekko przezroczyste). Jest też opcja dziecięca. Pojemności to 450, 590, 600 i 800 ml. Niedawno dołączyły do nich bidony Keego w kolorach białym, czarnym i niebieskim.
Bidony otrzymujemy z poręczną przykrywką na ustnik, którą można w razie potrzeby zdjąć (jest wykonana z dość elastycznego plastiku). Sam bidon ma przekrój owalny, wykonany z miękkiego tworzywa, co ułatwia wyciśnięcie napoju. Ustnik "niekapek" z miękkiego sylikonu. Same bidony plasują się u mnie w czołówce wygody użytkowania (nic tak nie wnerwia jak kiepski, twardy bidon z ustnikiem, który żyje własnym życiem).
Bidony otrzymujemy z bazą, ale można też dokonać zakupu osobno. Do bazy dołączona jest instrukcja. Zycie pokazuje, że instrukcje to jednak ważna rzecz. Baza ma oznaczenie, jak ją montować i gdzie jest jej "góra", dodatkowo koniecznie należy użyć załączonych śrub. Śruby, które mamy w ramie, mogą wystawać poza obrys bazy i zmniejszać skuteczność działania mechanizmu Twist. Być może tu leży problem wypinających się bidonów i niektórych użytkowników?
Jest to rozwiązanie szczególnie dobre, jeśli chodzi o małe ramy. Do tej pory wożenie bidonu o pojemności 800 ml było dla mnie problematyczne przy tradycyjnych koszyczkach. Pomijam już kwestię estetyki bo uważam, że te bidony są po prostu ładne, a po zdjęciu ich mamy praktycznie pustą ramę i możemy w niej zamontować na przykład frame baga nie bawiąc się w odkręcanie koszyczków.
Fidlock kontra wertepy
To była chyba najbardziej problematyczna kwestia poruszana w rozmowach z użytkownikami. Od kilku osób usłyszałam, że bidony wypinają się na nierównościach terenu. Problem może tkwi w nieumiejętnym montażu, albo trafiliśmy na wybrakowany egzemplarz. W takich przypadkach warto bidon po prostu reklamować.
Z bidonami jeździłam zarówno szosą po naszych pięknych asfaltach klasy różnej. Bidony wpadały w wibracje (800 ml potrafi stukać w ramę i z tego powodu należy przykleić do niej naklejkę zabezpieczającą, którą producent dołącza do tego modelu), ale ani myślały się odczepić od bazy.
Przejechałam z nimi setki kilometrów po bezdrożach, płytach, kamieniach, korzeniach... i nic. Bidony trwały tam, gdzie je zaczepiłam. Pokonałam z nimi trasy dwóch zawodów grawelowych: Kaszubskiego Gravel Kartuzy (150 km, szutrów premium jak na lekarstwo) i Poznańskiej Korby (180 km dookoła Poznania). Ani razu żaden z bidonów nie opuścił swojego miejsca.
Fidlock kontra błoto i trudne warunki
Deszcz, błoto, piach włażący wszędzie. W takich warunkach zdarza się jeździć, choć do przyjemnych nie należą. Miałam okazję przekonać się o tym podczas Poznańskiej Korby, kiedy po 2h zaczęło lać, lało przez następne 2 zamieniając całą resztę wyścigu w jazdę w błocku i wodzie. Potem lało jeszcze kilka razy, żeby przypadkiem człowiek nie wyschnął za dobrze. Piasek był wszędzie, także wlazł w bazy bidonów.
- 15:48:00
- 0 Comments